www.agnieszkawrobel.pl
Cięęęęężżżżżżkooooo
Oj, cięęęęęężżżżżżkoooooo
Niby lubimy postanowienia noworoczne - zrobimy to, zaprzestaniemy tamtego, zaczniemy się zdrowo odżywiać, będziemy regularnie ćwiczyć, wyrwiemy się z nikotynowego nałogu - to podobno te najpopularniejsze.
Co roku powtarzane. Co roku porzucane - jak mówią statystyki - najpóźniej po 3 tygodniach.
Czasem dorzucamy te bardziej ambitne - zamierzamy lepiej porozumiewać się z dziećmi/mężami/żonami, nie będzie nas wyprowadzała z równowagi pani w sklepie ani polityk w TV, a dla współpracowników będziemy uprzejmi i wyrozumiali. Aha, i jeszcze w pracy będziemy bardziej kreatywni.
Piękne myśli. Piękne postanowienia.
Szkoda, że nie do spełnienia.
Bo, aby się zrealizowały to musimy je przeformułować:
- tak, aby wskazywały na to co będziemy robić, a nie to czego robić nie będziemy (będę jeść pieczywo razowe, zamiast papierosa sięgać po marchewkę) - czyli dbamy o język pozytywów
- tak, aby pokazywały regularność i mierzalność naszych działań (będę biegać we wtorki i piątki, po 30 minut)
- i - co najważniejsze - tak, aby pokazywały konkretne zachowania (kiedy dziecko zrobi awanturę w sklepie pochylę się, nawiążę kontakt wzrokowy i spokojnym głosem powiem...; a kiedy poczuję, że narasta we mnie złość gdy widzę polityka X to przełączę kanał; a gdy współpracownik wejdzie z miną cierpiętnika do pokoju to albo wprost powiem jak reaguję na jego zachowanie albo z troską zapytam co się stało - zamiast gryźć się z tym w sobie; a w pracy popracuję nad dwoma nowymi rozwiązaniami i je zaproponuję szefowi).
Ważne, aby nasze postanowienia były osadzone w realiach i były nasze własne, a nie jedynie spełniały oczekiwania innych.
Możemy je podzielić na kawałki, jak mówią - słonia najlepiej się je po trochu, nie w całości.
I bądźmy dla siebie wyrozumiali. Możemy mieć słabszy dzień. Może nam nie wyjść. Potraktujmy siebie wtedy tak, jak najlepszego przyjaciela - z wyrozumiałością wysłuchajmy samych siebie i zmotywujmy do dalszych działań. Realizacja postanowień wymaga konsekwencji i determinacji, czasem wsparcia innych - ale jeśli nam się noga powinie -
bądźmy dla samych siebie dobrzy.
Tylko nie narzekajmy. W końcu - to nasze postanowienia, nasz szczyt. A potem - nasza satysfakcja.
Świetny post. Niestety, chyba każdy ma problem z tymi postanowieniami noworocznymi. Dobry pomysł podsunęłaś, aby mówić sobie co robić, zamiast czego nie robić. Zaraz zabiorę się za zapisywanie postanowień :)
OdpowiedzUsuńCieszę się i trzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuń