wtorek, 17 marca 2015

Nie odpływaj w przeciwnym kierunku

www.agnieszkawrobel.pl

Taka sytuacja: uratowałeś się właśnie z tonącego statku, jesteś już bezpieczny w szalupie. Kilka metrów od siebie widzisz innego rozbitka rozpaczliwie rozglądającego się za czymkolwiek, czego mógłby się złapać. Brzegu nie widać. Oglądasz się za siebie i widzisz, że szalupa jest świetnie zaopatrzona - prowiantu wystarczyłoby na kilka dni, masz wodę, ciepłe koce. Co robisz - podpływasz do nieznajomego i ratujesz go czy odpływasz w przeciwnym kierunku?

Większość z nas deklaruje, że kieruje łódź w stronę rozbitka.

To zapytam inaczej:

Taka sytuacja: idziesz ulicą, najedzony, w plecaku butelka z wodą, masz kurtkę i ciepłe buty. Podchodzi bezdomny i prosi o kawałek chleba. Co robisz - wyciągasz dłoń z pomocą czy odpływasz w przeciwnym kierunku?

Już słyszę: ale to zupełnie inna sytuacja, tam chodziło o ratowanie życia, to było ekstremum. A skąd wiesz, że tu nie chodzi o ratowanie życia?

Jeszcze inna sytuacja: jesteś w biurze, masz już pozycję w pracy, inni cenią cię za twoją wiedzę i umiejętności. Niedawno zatrudniono do twojego działu młodego, ambitnego mężczyznę, który jednak ma jeszcze kilka luk w kompetencjach. Przyszedł, abyś podzielił się z nim swoją wiedzą. Co robisz - mówisz i pokazujesz mu to, co wiesz i na czym się znasz czy odpływasz w przeciwnym kierunku?

I przykład globalny: mieszkamy w Europie, bogatej, zasobnej Europie. Co jakiś czas pojawiają się w mediach informacje o biednych mieszkańcach Afryki, Azji, o głodnych dzieciach i miejscach gdzie ludzie umierają z pragnienia. Co robisz - angażujesz się w choć minimalny sposób czy odpływasz w przeciwnym kierunku?


Jesteśmy zasobni. Mamy więcej niż potrzebujemy. Nie tylko pieniędzy, ale uwagi, serca, czasu. To nasz wybór na co spożytkujemy to, co mamy.

Powodzenia!


piątek, 6 marca 2015

Z wektorem na plus

www.agnieszkawrobel.pl

Przeczytałam dzisiaj w "Pani" bardzo ciekawy wywiad Małgorzaty Domagalik z księdzem Kaczkowskim. Polecam w całości. Mnie zatrzymał jeden fragment:

(...) często ludzie mówią: jestem w porządku, nikogo nie okradłem, nikogo nie zabiłem, innych szanuję. I to jest przyzwoitość. We współczesnych czasach przyzwoitym być niełatwo. A Jezus w Ewangelii mówi do apostołów bardzo ważne słowa: "Słudzy nieużyteczni jesteście, wykonaliście wszystko, co należy wykonać." Patrząc z mojej perspektywy, zachowuję celibat z własnej woli, staram się być porządnym  księdzem, chodzę do moich umierających, staram się mówić sensowne kazania, bardziej łączyć niż dzielić. Ale to mój księżowski obowiązek, to tylko wychodzenie na zero. Ja bym apelował do siebie i innych, abyśmy my, którzy uważamy się za wierzących, zrobili sobie taką przyzwoitość z wektorem na plus. Co zrobiłem więcej? Bo przy całym szacunku to, że ta pani nie ukradła, nie zabiła... (...)

Mocne, choć proste słowa. I pytanie, które odbieram bardzo osobiście - co zrobiłam więcej? Co w moich dzisiejszych działaniach wykraczało poza zwykły obowiązek i przyzwoitość? Jakie słowo, gest, uczynek?

Hmmm... taka refleksja dla mnie i dla Ciebie. Na dziś. Na jutro. Na zawsze.